wtorek, 23 grudnia 2014

"Zabierz to coś..."

"Zabierz to coś..."

Takimi słowami znajomi witają moją niezwykłą oraz niezrównoważoną siostrę, która nieraz z wielką energią i zapałem pojawia się w progu drzwi wejściowych. Często nie spodziewają się takiego gospodarza, a tu proszę, wyskakuje dosłownie zza wszystkiego. :D Raz pod stołem, raz na oknie. Trudno się nawet zorientować, kiedy zmieniła położenie. 

A kto to taki?


Tysia!

Mała, niepozorna sunia, której zapas energii nigdy się nie kończy. Po wyczerpujących spacerach posiada jeszcze jej na tyle, 
aby przebiegnąć cały dom jeden, dwa lub czasem siedem razy. :D
Niestety los oszczędził jej owłosienia, ze względy na jej niebywałą rasę- grzywacza chińskiego.
Z tego powodu  w chłodniejsze dni musi chodzić ubrana. 
Ma kilka bluz oraz zimową kurteczkę, szytą na miarę. Jest mieszańcem, dzięki czemu urosła w wzwyż dwa razy więcej niż prawdziwy rasowiec. 
Przed zamieszkaniem u nas, przebywała we wrocławskim schronisku. Gdy ją odnaleźli, błąkała się po ulicach.
Przejechała 300 km, aby wreszcie odnaleźć swoje ciepłe ognisko domowe, ponieważ niestety, a może i stety, mieszkam setki kilometrów od dolnośląskiej stolicy. 
Prawdopodobnie ma około trzech lat, lecz nie da się dokładnie określić. Wciąż jednak kocha zabawy.
Mogłaby zaczepiać towarzyszy lub szarpać swoje pluszaki cały dzień.  Czasem nie potrafi odpuścić i będzie walczyć o swoje do upadłego. 
Z wyglądu przypomina lisa i często tak się zachowuje. Bardzo chytra, przebiegła i uparta. 
Prawdziwy myśliwy- gdy upatrzy sobie cel, które chce zdobyć, to będzie za nim biegła tak daleko, zacięcie walczyć, póki nie stwierdzi, że jednak nie ma szans.
Niestety przez jeden taki wypad się zgubiła. Na szczęście sama nas odnalazła i grzecznie wróciła. 
Jeśli spuszczona ze smyczy spotka kurę lub inne niezdolne do obrony zwierzę, bez ingerencji człowieka, wygrywa. Instynktownie wie, co zrobić ze swoją ofiarą i bardzo dobrze sobie radzi. 
W domu nieraz potrafi wyczekać, aż ktoś wyjdzie lub chociaż odwróci wzrok, żeby ukraść to,
co sobie upatrzyła. Sympatią też nie grzeszy. Lubi ukazywać swoją złośliwość i robić właśnie
na przekór. Komenda "stój" jest dla niej jak "uciekaj", a "nie kop w sofie", jak "szukaj skarbu".
 Gdy się w czymś zaweźmie, nie ma siły, która ją zatrzyma. 
Niestety nie została dobrze wychowana, co jest w niemałym stopniu także moją winą. Wiadomo,
że usłuchliwość kształtuje się od szczeniaka, jednak wszystko można wpoić później.
Może kiedyś nabiorę do niej cierpliwości i motywacji, aby wreszcie była grzecznym i posłusznym zwierzaczkiem. 


Tysia to stworzenie, które samo tym, że istnieje potrafi sprawić, że wróci uśmiech. Nieraz wywołuje gigantyczne zdenerwowanie, ale wszystko można jej wybaczyć. Ten niewielki zwierz swoją niezmierzoną energią potrafi pokazać, że życie nie jest takie złe. Bo co ona ma? Tak niewiele,
a wiecznie się cieszy, skacze i zaczepia. Musi się naprawdę źle czuć, żeby "uśmiech zszedł
z jej pyszczka". 
Czasem to jak wygląda powoduje banany na twarzach wielu ludzi. Nie mówią, że jest brzydka. Powtarzają o jej niezwykłości i inności od reszty psów. Przecież rzadko spotyka się pół nagie, rozbrykane sunie.
To urocze, kiedy przychodzi i nieudolnie puka do drzwi swoimi malutkimi pazurkami.
Gdy już wejdzie, rzuca się z wielką, niepohamowaną euforią i nie zważa na wszystko wokół.
 Przeważnie oblega parapety. Ma tam nawet swoje poduchy. W moim pokoju to jest jej wydzielona sekcja i zawsze kiedy tam wyrusza, mówię, że idzie do swojego mieszkanka.


selfie, bo to jeden z niewielu sposobów, aby uchwycić piękno ruchliwej istotki;










Tysia swoją nieskończoną energią zaraża także inne psy.
Jej najlepszą psijaciółką jest Abi- niezwykła, prawdziwie ruda dziewczynka rasy Golden Retriever.
Mały grzywacz przeważnie sukcesywnie zaczepia dużego goldenka. Co później powoduje, że Abi nie ma już siły,
 a w domu pada i śpi do rana. 
Tysia nigdy się nie poddaje i nawet jeśli ta wyprawa była niesamowicie męcząca dla współtowarzyszki, to grzywacz dalej ma siłę i rozrabia w domu. Wykazuje nawet wielkie podekscytowanie spotkaniem i czasem nie da się
jej uspokoić. 











domowo, nawet uroczo

7 komentarzy:

  1. Mordkę ma poczciwą,wygląda na fajnego pieska :-) Bardzo stympatyczny post moja droga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szalona z niej dziewczyna, może niezbyt piękna, ale brzydali też ktoś musi kochać :)

      Usuń
  2. ależ słodziak z niej!:) mój psiak też miał w sobie mnóstwo energii;p
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze są takie z adhd! :D Dzięki nim można pozytywniej kroczyć przez życie :)

      Usuń
  3. This is such a cute post! I love animals too, but I have cats. You have super adorable dogs.

    astylishlovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you very much! Only that white dog is mine. Cats are wonderful too ;D

      Usuń
  4. Piękne psiaki <3
    Zapraszam do mnie w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń