Od dzieciństwa mam bardzo duży lęk wysokości. Przechadzanie się po niezabezpieczonych miejscach, powodowało we mnie niesamowity strach. Nie mogłam czasami się ruszyć.
Ostatnio stwierdziłam, że pora zwalczać swoje lęki.
Pierwszym krokiem zostało wlezienie na drzewo.
Może czarna, rozkloszowana spódnica nie wydaje się dobrym kompanem takich przygód. Jednak nic się jej nie stało, ani moim nogom. Umarły za to rajstopki. Całe się niestety podziurawiły.
Czarna koszulka z kilkoma falbankami tworzy z dołem efekt sukienki. Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że to zszyta całość.
Lateksowa kurteczka dodała nieco rockowego charakteru. Bardzo lubię ją nosić w lecie, ponieważ nie jest gruba jak prawdziwa skóra, a czasem w nocy jest za zimno na krótki rękaw.
Pomógł jej troszkę kolczyk- ćwiek.
Dwudziestoczterogodzinny, rosyjski zegarek był ze mną. Nic chyba nie wniósł. Może wspierał mnie psychicznie.
Kwiatowe trampki na platformie, mimo że dodały mi kilka centymetrów wzrostu, spowodowały, że poczułam się dziecko. Mogłam hasać po łąkach bez ustanku.
jacket- SINSAY
blouse- MANGO/SH
skirt- BERSHKA
sneakers- no name
watch- PAKETA